Na północ od puszczy, w której żyją pająki pewien czarownik znalazł sposób na uczynienie szczęścia ludzi paliwem dla swojej magii. Stworzył magiczną roślinę, która palona w fajkach lub innej formie dawała ludziom szczęście. Brzmi cudownie, wszyscy zadowoleni: ludzie zadowoleni byli nowym instant szczęściem, moc czarownika rosła. Ale w całej tej sprawie był haczyk. Wynalazek nie zwiększał szczęścia palacza, on je kradl całkowicie i przesylal do czarownika. Zamiast tego instalował palaczowi w mózgu, nikotynowe orgazmy rakowe. I działało to tak, że aby być szczęśliwym, należało oszukać układ nagrody, palenie dostarczało przyjemności. Do czego to zmierzało? Skończyło się to tym, że ludziom uzależnionym czarownik sprzedawał roślinę za ciężkie pieniądze. A gdy dowiedział się król, hoho, dołożył od siebie dodatkow. Rzeczona roślina powodowała poważne choroby w tym raka.
I nikt samodzielnie nie mógł się wyzwolić z nałogu.
Aż [...] zwilżył czoło kmiotka błękitnymi łzami i...
Nie palę już parę dni. Jeśli wytrzymam jeszcze kilka poranków to będę wolny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz