czwartek, 1 listopada 2018

dekompozycja

  Kolory robią się jaskrawsze. Nasilają się głosy - Boga lub demonów, na zmianę, wszystko jedno. Już wiem, że za chwilę będę sobie mówił: "to minie to minie to minie". Zawsze jak trwa, wydaje się, że nigdy nie minie.

  Głosy przypływają i odpływają. Zmienia się ich nasilenie. Mówią, że przeze mnie ktoś umrze. Moja wyobraźnia podąża za tym i czuję się jak psychopatyczny morderca bez sumienia.

  Gdzie moje serce, gdzie? Przecież pamiętam, że je miałem.

  Moja dusza w stanie płynnym, w moim mózgu mordercza maszyna.

  W końcu to mija. Czasem po godzinie, czasem po tygodniu. Czuję ulgę. Ale to tylko do następnego razu, który, bądźmy realistami - nastąpi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz