wtorek, 12 maja 2020

the path is calling me, the path is calling me

po wielu latach
Naprawdę wielu

"Dobry wieczór we Wrocławiu" witał ciepły neon Grzegorza, gdy ten opuszczał dworzec. Zgłodniałe, nienasycone miasto żywych dusz, w którym ludzie uśmiechają się do siebie i rozmawiają bez skrępowania na ulicach. Często na tych ulicach napotykali na siebie ludzie, którzy właśnie się modlili lub medytowali, patrzyli sobie w oczy rozumiejąc i śmiejąc się z tego.
  Grzesiek obiecał sobie, że już nigdy z własnej woli tam nie pojedzie. Zbyt dużo zła i nieszczęść tam na niego spadło. Właściwie nigdzie już nie pojedzie. Chyba, że Olga mu wybaczy (znowu)., co już się przecież zdarzało, wtedy wróci chodźby w trampkach zimą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz