Jechałem z Mamą z Lublina do Warszawy. Miała pobyć u mnie parę dni.
Przy wjeździe do W-wy jechaliśmy za super autem - toyota celica. W radiu śpiewała Sonique "never felt so good". Po drodze miałem wpaść na chwilę do firmy. Wpadłem. Na biurku dzwoni telefon: "Filip, policja na ciebie czeka w sekretariacie". "Panie Filipie, jest pan zatrzymany".
Co ja, jak ja.. W drodze na komisariat straszą mnie prokuratorem. Ja proszę tylko, żeby powiadomić Mamę. "Twoja Mama już tu jest". Pytali między innymi, ile zarabiam. Tyle a tyle. "Dostajesz tyle pieniędzy co miesiąc? Trzeba było powiedzieć, to byśmy tu w ogóle nie jechali". Już to widzę, do tej pory płaciłbym im haracz.
3 doby na dołku, w międzyczasie do Mamy dojechał K.Wzięli mi adwokata.
Prokurator - bydlę, nie pozwolił nam się spotkać. Kiedy ja byłem w prokuraturze, on kierował Mamę do aresztu śledczego i tak dookoła. Co ona przeszła...
Postawili mi zarzuty, nic poza tym w sprawie się nie wydarzyło. Sąd mnie wypuścił dając sankcję dozoru policyjnego i tyle.
Od tej pory, na widok toyoty-celiki i na głos Sonique, od razu sobie wszystko to przypominam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz