Siej wiatr, ujeżdżaj burzę, rozpętaj choćby wojnę światową, ale się nie daj.
Obetnij sobie rękę, zanim cię za nią złapią.
Pozbądź się wszystkiego, łącznie z ubraniem. Tak, żeby nie było cię za co chwycić.
Idź nago w kierunku najbliższego czakramu. Módl się, żeby to nie wypadło zimą. I tak nie dojdziesz, bo postronni, którzy zobaczą cię nago na śniegu, zawiadomią policję.
Trafisz znowu do jedynego domu tobie pisanemu, Domu dla Psychicznie i Nerwowo Chorych (spłoń).
Nie żyj zbyt długo, żebyś przypadkiem nie przeżył kogoś, kogo zabiłeś. Po kim przecież i tak przecież nie dziedziczysz.
Nawołuj na puszczy. Nawołuj ludzi, którzy wiedzą, kim był Stalin. Nawołuj ludzi, którzy w dzieciństwie śnili o spadaniu.
Rozglądając się wokół siebie dojdź do wniosku, że liczba takich ludzi jak ty, w tej samej lub podobnej sytuacji, musi iść w miliony. Odnajdź ich w przekazach kulturze masowej, wyłuskaj szumu.
Postrzeż, że chociaż prawda jest jedna, dla każdego wtajemniczonego jest inna, bo każdy ma swoją drogę do niej, a doświadczenia tej drogi są podkładem obrazu, który maluje swoim istnieniem.
Masz z tymi ludźmi więź w tej prawdzie, a jednak beznadziejnie jesteście odosobnieni. Możecie tylko wysyłać w świat, do kultury masowej, do tego "Internetu", wiadomości z własnych postrzeżeń i osiągnięć. W literaturze, w muzyce, w każdej formie sztuki jest to możliwe. Obcuj ze sztuką niską i wysoką, szukaj treści o prawdzie. Wysyłaj swoje wiadomości - ktoś kiedyś może je pochwyci i znajdzie w nich zakrytą część siebie.
Pogódź się z tym, że jesteś zły, twoja rodzina jest zła, wszyscy wokół ciebie są źli. Nikt nie jest niewinny. Postrzeż, że skoro wszyscy w tym tkwimy, wszyscy musimy znaleźć metodę i sposób na ukochanie ludzi wokół siebie, tym mocniej im łatwiejsze jest popadnięcie w mizantropię. Bo happy endu nie ma. Wszyscy przegrają. Wszyscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz