czwartek, 3 listopada 2016

spadek


  Grzesiek usiadł na ziemi, po turecku, na wprost Katedry pw. św. Jana Chrzciciela. Przed sobą miał dużą skórzaną torbę pełną pieniądzy oraz podpałkę do grilla.
   Otworzył torbę, polał znajdujące się w niej pliki bankonotów i podpalił. Kilkaset tysięcy zł płonęło radośnie. Policjant w chwilę później wołał „panie, co pan robis”. „Happening” odpowiedział Grzesiek. Z pieniędzy nie zostało nic.
W szpitalu psychiatrycznym przyjęli Grześka jak starego bywalca. W gazetach późniejnagłówki brzmiały: „Szaleniec spalił pół miliona spadku po rodzicach”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz