Napis na drzwiach
gabinetu lekarskiego brzmiał: „dyktator”. Nie, zaraz. Grzesiek
przeczytał jeszcze raz: „ordynator”. Zwidy. Zwidy i
przesłyszenia zdarzały się Grześkowi przez cały czas. W gazetach
pisano o nim. Radio mówiło do niego. Wszyscy się na niego
patrzyli. Wszyscy czytali mu w myślach. Niedawno czytał o chłopaku
z USA, który zabił swoją siostrę, bo czytała mu w myślach. W
ogóle kolekcjonował linki i artykuły o morderstwach popełnianych
pod wpływem głosów w głowie.
Tego wieczoru
przyślił mu sę Stalin. Stali na pustym Placu Czerwonym w Moskwie.
Stalin powiedział: „teraz należysz do gronta moich dzieci” i
roześmiał się głośno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz