Nocny pociąg do Wrocławia. Jedziemy ściśnięci jak sardynki. Gorąc. Sennie.
Nagle otwierają się drzwi do przedziału. Wpada ktoś. Zapala się światło. Facet leży we krwi. Jakiś inny podchodzi, podnosi go i bije jego głową o framugą, mówi: "policjanta na służbie będziesz atakować? tak?". Krew gościa na naszych ubraniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz