Wolecki drzemał w swoim fotelu, obudził go telefon z Izby Przyjęć. Przywieziony przez policję pacjent był przerażony. Trzęsły mu się ręce, trzęsła mu się głowa, wszystko mu się trzęsło. Nie krył się, że zażywał amfetaminę od 3 dób nie śpi.
- No to się pan załatwił. To halucynoza - F19. Wolecki był na 99% pewien. 1% zostawił ewentualnej interwencję ciemnych sił - od czasu incydentu z zębami Kamila, trochę stał się jakby przesądny. Śmiał się sam z siebie.
Pacjent miał na imię Józef i był żołnierzem NATO. Brał udział w misji na Bałkanach. Tam zaczął mieć dziwne sny. Ni to świadome, ni sterowane. Czasem był w nich sam, czasem z towarzyszami broni, z rodziną. Była w tych snach milcząca obecność jakiegoś obecnego bytu, nawet jeśli śnił o samotności. Obecność była niepokojąca. Czasem w tych snach, kiedy ich fabuła rozwijała się w kierunku koszmaru, wołał sam do siebie: "to sen, to sen, obudź się" - i się budził. Czasem sen był tak realistyczny, że nie przyszło mu do głowy żeby wołać. Bo nie wiedział, że śni.
Próbował czasem bezsensownie wmawiać sobie, że to sen, gdy działa się prawdziwa tragedia w realu. Z nadzieją, że jest coś dalej poza wojną dla niego.
- I tak pan do nas trafił - Wolecki składał puzzle wyznań Józefa.
- Potem był Afganistan. I wtedy się zaczęło na dobre. Przyznam się panu uczciwie. Mordowałem ludzi. Strzelałem ze snajperki i rozwalałem im łby. Mam kolekcję zdjęć tych głów. I ćpanie, ćpanie, każdy z nas miał kilka ampułek heroiny.
Przez chwilę panowała cisza, wreszcie odezwał się Wolecki.
- Na teraz stawiam panu podwójną diagnozę: halucynoza i PTSD. To oczywiście nie jest diagnoza ostateczna, będziemy pana obserwować aż do wykluczenia albo do potwierdzenia. - Na 99%, pomyślał Wolecki. 1% dla duchów ciemności.
Niezła historia, nie byle jaki pacjent...
OdpowiedzUsuń