Historia prawdziwa.
Prokurator kręcił mu wprowadzenie na rynek znacznej ilości narkotyków. Sąd skierował go na obserwację psychiatryczną do szpitala w S.
"Jak patrzę na was, alkoholików,, to cieszę się, że jestem narkomanem. Macie wszyscy tak ogromne ego." - i miał rację.
Stresował się mocno, w trakcie śledztwa groził prokuratorowi śmiercią, posunął się do tego, że podpalił mu samochód. Grubo. Może i alkoholicy są egoistami ponad normę, ale podpalić wóz - to jest debilizm krytyczny.
Wpadł na balkon, na którym się paliło papierosy i odtrąbił wszystkim wspaniałą wiadomość. Lekarz W.D. wypisał mu papiery na niepoczytalność. Chłopak z radością opowiadał: "modliłem się do Boga i mnie wysłuchał". Modlitwa została przyjęta, nie wiedzieć w jakim stopniu pomogła koperta wręczona lekarzowi przez matkę delikwentna. Lekarz W.D. był szczęśliwy. Delikwent opowiadał, że wykrzyknął "mów mi W.(tu zdrobnienie imienia)!
Ciekawa historia.
OdpowiedzUsuń